Konsultacje społeczne w sprawie ewentualnego wprowadzenia ograniczeń w nocnej sprzedaży alkoholu na terenie miasta rozpoczęły się z początkiem lipca i potrwają do 22 września 2025 roku. To inicjatywa Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej.
Nocna prohibicja w Dąbrowie Górniczej?
„Celem konsultacji jest zebranie opinii wszystkich zainteresowanych tematem, czyli osób i podmiotów, których ta decyzja może w jakikolwiek sposób dotyczyć lub wpłynąć na ich funkcjonowanie. Proces konsultacyjny ma charakter otwarty – skierowany jest zarówno do mieszkańców, jak i do przedstawicieli branży gastronomicznej, właścicieli sklepów nocnych, służb porządkowych, organizacji społecznych i pozarządowych, ekspertów ds. zdrowia publicznego oraz wszystkich pozostałych, którzy chcą wnieść swój głos w tej sprawie. Zestawienie różnych perspektyw pozwoli na lepszą ocenę końcową.” — napisano w oficjalnym komunikacie Miasta Dąbrowa Górnicza.
Konsultacje dotyczą możliwości ograniczenia na terenie miasta godzin nocnej sprzedaży napojów alkoholowych z przeznaczeniem do spożycia poza miejscem sprzedaży (czyli w sklepach, także przy stacjach benzynowych, ale już nie w restauracjach, barach, klubach nocnych itp.). Przewidziano następujące formy wyrażenia głosu:
- wysłuchanie obywatelskie – otwarte spotkanie, podczas którego zainteresowani będą mogli wziąć udział w publicznej dyskusji – wyrazić własne zdanie i wysłuchać opinii innych; odbędzie się 10 lipca 2025 roku o godzinie 17:00 w sali konferencyjnej Pałacu Kultury Zagłębia (I piętro); aby zabrać głos podczas wysłuchania należy zadeklarować udział na specjalnym formularzu najpóźniej do 7 lipca!
- nadsyłanie opinii pisemnych – formularz konsultacyjny dostępny jest do wydruku na stronie internetowej oraz w punktach informacyjnych Urzędu Miasta; opinie mogą przesyłać drogą elektroniczną lub papierową osoby fizyczne i prawne, mieszkańcy, organizacje społeczne i pozarządowe, przedstawiciele biznesu oraz wszelkie inne grupy formalne i nieformalne;
- dyskusja podczas spotkania podsumowującego – odbędzie się po analizie zgromadzonych opinii i zostaną w jego trakcie zaprezentowane najważniejsze wnioski oraz rekomendacje wynikające z procesu konsultacyjnego; termin zostanie podany na stronie internetowej, w Biuletynie Informacji Publicznej oraz na profilu «Dąbrowskie Konsultacje Społeczne» w portalu społecznościowym Facebook.
Szczegóły dotyczące konsultacji w przedmiotowej sprawie dostępne są tutaj.
Nie wyciągamy lekcji z historii czyli zdaniem redaktora
Propozycje ograniczania sprzedaży alkoholu mają wychodzić naprzeciw oczekiwaniom społecznym, by władze zaradziły problemom powodowanym przez niektóre z osób nadużywających alkoholu. Jak podpowiada wyobraźnia (tym, którzy nie boją się z niej korzystać) a historia uczy (tych, którzy nie boją się wiedzy) – to myślenie życzeniowe, którego konsekwencje przynoszą więcej szkód niż korzyści. Aby to wykazać, przywołajmy dwa przykłady.
Niedzielne pielgrzymki po procenty
W USA wciąż jest kilkanaście stanów, w których obowiązuje ograniczenie handlu alkoholem; powody są różne, ale jednymi z częstszych są względy religijne. I tak na przykład w stanie Indiana przez wiele lat obowiązywał niedzielny zakaz sprzedaży alkoholu na wynos (czyli w skrócie – poza barami); ktokolwiek miał okazję przebywać tam dłuższy czas przed 2018 rokiem (wtedy ograniczenia zniesiono), ten zna zjawisko „pielgrzymek” po alkohol do stanów sąsiednich, w których takich ograniczeń nie było; piszący te słowa widywał w niedzielę ruch na drogach Indiany i Michigan większy, niż w dni robocze – właśnie z tego powodu; ktoś powie, że nie wszyscy są tak zdeterminowani i nie pojadą po alkohol daleko, więc bilans jest korzystny – mniej ludzi się upije. To jednak tylko część prawdy. Druga część to niepotrzebnie większy ruch na drogach, częstsze wypadki, więcej roboty dla służb, więcej zanieczyszczenia powietrza. Najbardziej przeciwni zniesieniu ograniczeń byli sklepikarze z przygranicznych miejscowości ościennych stanów – znaczące, prawda?
Tankowanie od 13:00
W Polsce mieliśmy ograniczenie sprzedaży alkoholu na wynos na mocy ustawy z 26 października 1982 roku, które zniesiono 29 listopada 1990 roku. 8 lat, przez 6 dni każdego tygodnia (zakaz nie dotyczył niedzieli), w godzinach od północy do 13:00, nie można było sprzedawać na wynos produktów zawierających powyżej 4,5% alkoholu. Intencją była walka z pijaństwem w pracy, które było źródłem wypadków, ale przede wszystkim – zmniejszało efektywność pracowników – kluczowy argument w kryzysie gospodarczym lat 80. XX wieku. Jaki był efekt? Spożycie alkoholu w pracy spadło, choć niewiele. Jeśli w tym momencie ktoś myśli: „ale spadło!”, powinien przypomnieć sobie lub zapoznać z efektami ubocznymi, które były dotkliwe:
- wzrost skali bimbrownictwa; pędzenie własnego alkoholu stawało się znów sensowne i opłacalne – tak na własny użytek, jak i na sprzedaż; bimber często jest mocniejszy, niż wódka oraz bardziej zanieczyszczony, toteż jego konsumpcja powodowała częściej stany niedyspozycji – zarówno nietrzeźwości, jak i groźnych zatruć, a nawet – w skrajnych przypadkach – śmierci;
- wzrost liczby przypadków zatrucia produktami zawierającymi alkohol nieprzeznaczony do konsumpcji; ludzie uzależnieni sięgali w desperacji po inne wyroby na bazie alkoholu; najczęściej był to denaturat, ale przypadki konsumpcji wody kolońskiej, Borygo (płyn do chłodnic samochodowych) czy Autovidolu (płyn do spryskiwaczy) wcale nie były wówczas czymś niezwykłym; stąd liczne zatrucia, także ze skutkiem śmiertelnym;
- lawinowy wzrost ilości melin sprzedających nielegalnie alkohol; przedsiębiorczy ludzie wykorzystywali okazję i w prywatnych mieszkaniach lub innych miejscach (np. w stróżówce w zakładzie pracy czy w szatni przy jadłodajni), dorabiali sobie poprzez nielegalne pośrednictwo w handlu alkoholem; ten był zazwyczaj dobry, „sklepowy” – kupowany najczęściej popołudniami przez mające sporo czasu emerytki w normalnych sklepach, a następnie odsprzedawany znacznie drożej na melinach, czyli jak mawiano niekiedy „na mecie” – w godzinach nocno-dopołudniowej prohibicji; do takich miejsc udawały się każdego dnia dziesiątki osób, zazwyczaj z tzw. marginesu społecznego, stanowiąc uciążliwość dla sąsiadów „meliniarzy”; część takich melin stała się zalążkiem większych, zorganizowanych grup przestępczych.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na nasz biuletyn informacyjny!
„Panie, teraz są inne czasy!”
A przynajmniej zapewne ktoś tak powie. Jednak mechanizmy gospodarcze oraz psychologiczne – nadal oparte o te same zasady. Na podstawie powyższych doświadczeń łatwo przewidzieć następstwa ewentualnego ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu w Dąbrowie Górniczej, jak i dowolnej, innej miejscowości. Najprawdopodobniej będą to:
- wzrost obrotu nielegalnym, często niebezpiecznym dla zdrowia alkoholem z przemytu lub innego, niepewnego pochodzenia,
- przyrost liczby ukrytych przed światem i wszelkim nadzorem sanitarnym bimbrowni,
- powstanie kolejnych melin, czyli miejsc pośrednictwa w obrocie alkoholem w czasie zakazu sprzedaży, potencjalnie ognisk powstania przestępczości zorganizowanej,
- wzrost liczby zatruć alkoholem z niepewnych źródeł;
- zwiększenie się przestępczości powiązanej z rozszerzeniem się szarej strefy produkcji lub obrotu alkoholem,
- wzrost ruchu na drogach do miast ościennych celem zakupu alkoholu, co zmniejszy bezpieczeństwo na drogach, a zwiększy hałas i zanieczyszczenie powietrza – właśnie w godzinach nocnych, w których mieszkańcy najbardziej oczekują spokoju;
- wzrost liczby pijanych kierowców na drogach, gdyż niektórzy z tych, którzy kupiliby alkohol w sklepie osiedlowym, pojadą do miasta obok, gdy go braknie w trakcie libacji.
W praktyce – kogo stać, ten i tak kupi alkohol – tylko w mieście obok. Straci właściciel stacji paliw w Dąbrowie Górniczej (nie sprzeda alkoholu), zyska właściciel stacji w Będzinie, Sławkowie czy innej miejscowości, gdzie akurat nocnej prohibicji nie będzie i gdzie Dąbrowianin kupi flaszkę i zatankuje paliwo.
Kto będzie zdesperowany i bez takich możliwości (czyli mówiąc potocznie – menel) – zaopatrzy się na melinie, a co bardziej przedsiębiorczy – zainstalują aparaturę do pędzenia bimbru. W najlepszym przypadku w komórce. W najgorszym – w piwnicy lub w mieszkaniu wspólnej kamienicy.
Argumenty mówiące o tym, że będzie ciszej na osiedlach, bo menele nie będą pić pod sklepami – są nietrafione. Istnieją już bowiem dziś przepisy, które:
- zabraniają konsumpcji alkoholu w miejscach do tego nieprzeznaczonych,
- zabraniają zakłócania porządku publicznego i spokoju mieszkańcom.
Zdecydowana większość klientów sklepów z alkoholem nie hałasuje, nie pije przed sklepem, nie tłucze butelek i nie naparza się po gębach po pijaku. Wystarczyłoby tylko zająć się tą mniejszością, która to robi. A dlaczego służby do tego powołane nie robią tego w stopniu dostatecznym? Bo policja ma za mało sił i za dużo obowiązków, w tym niezbyt sensownych, nałożonych przez prawo lub wynikających z rozkazu przełożonych. Jednak każdy powinien sobie zadać pytanie – czy gdy ci sami stróże prawa będą musieli jeszcze pilnować przestrzegania nocnej prohibicji oraz pilnować porządku na drogach o wzmożonym ruchu – to będą mieli od tego więcej zasobów, by realizować swoją misję, czy przeciwnie – będą jeszcze bardziej nieefektywni i zawaleni robotą?
«Chcicejstwo» – czyli dobre intencje ponad rozsądkiem
Wybitny reportażysta, pisarz i redaktor – Melchior Wańkowicz, który wymyślił wiele słów używanych przez nas do dziś na co dzień – stworzył też taki neologizm – «chcicejstwo». To postawa, która oznacza dążenie do realizacji swoich pomysłów i wiarę w to, że są dobre, mimo braku ku temu podstaw. Nocna prohibicja to typowy przykład «chcicejstwa» – wyobraźnia i wszelkie doświadczenia pokazują, że skutków niekorzystnych będzie więcej niż korzystnych, ale pomysłodawcy tego nie są w stanie zobaczyć. Uważają bowiem, że mają misję naprawy jakiegoś problemu i same te – jak najlepsze intencje – powodują, że nie są w stanie krytycznie odnieść się do własnych pomysłów. A kiedy praktyka weryfikuje takie pomysły negatywnie, wówczas mówią, że przynajmniej próbowali. Czy i tym razem będzie tak samo?
P.S. Autor nie czerpie korzyści ze sprzedaży alkoholu, nie ma rodziny z tego czerpiącej korzyści, a sam konsumuje sporadycznie, w niewielkich ilościach.
Pomóż nam stworzyć najlepszy portal dla Zagłębia Dąbrowskiego. Weź udział w krótkiej ankiecie – odpowiedz na pytania. Z góry dziękujemy!

Może Cię zainteresować: