Tolkienista z Sosnowca stworzył nowy język dla filmu Netfliksa "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2"

Taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz w polskim filmie. Specjalista od języków świata Tolkiena, Ryszard Derdziński z Sosnowca, stworzył nowy język dla potrzeb nowego polskiego filmu platformy Netflix. Takie rozwiązanie stosowały do tej pory wielkie wytwórnie filmowe przy okazji - potencjalnie - kasowych hitów. Jaki to język? Przeczytaj rozmowę z Ryszardem Derdzińskim.

Mieszkający w Sosnowcu Ryszard "Galadhorn" Derdziński to znawca twórczości i życia słynnego pisarza J.R.R. Tolkiena, autora "Hobbita" i "Władcy Pierścieni". Jest też specjalistą od języków tolkienowskich, m.in. języka elfów. Na co dzień pracuje jako przewodnik wycieczek po Polsce i świecie. Ostatnio stworzył zupełnie nowy język dla potrzeb nowego polskiego filmu Netfliksa "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2", z Julią Wieniawą i Mateuszem Więcławkiem w rolach głównych.

Ten film to druga część slashera, czyli horroru o fabule, w której liczba bohaterów zmniejsza się w „dziwnych” okolicznościach. Głównym bohaterem sequela jest Adaś, młody, samotny, nieszczęśliwy policjant z małej wsi na Podlasiu. Ignorowany przez swoich kolegów oraz piękną i niezwykle pewną siebie Wanessę, nieśmiały chłopak szuka swojego miejsca na świecie. W drugim filmie poznamy również dalsze losy Zosi, która pokaże zupełnie nowe i zaskakujące oblicze.

Rozmowa z Ryszardem Derdzińskim

24Zagłębie: Dlaczego to właśnie do Ciebie zwrócili się twórcy filmu?

Ryszard Derdziński: Jestem dość znany w Polsce jako spec od języków Tolkiena (moje własne przekłady na quenya, sindarin itd. znaleźć można na autorskiej stronie Gwaith-i-Phethdain), byłem też twórcą języka dodarin, stworzonego dla piosenkarki Dody (płyta "7 pokus głównych"). Ostatnio współpracowałem językowo z twórcami filmowego "Władcy Pierścieni" i "Hobbita" oraz pomysłodawcami Project Northmoor (tworzyłem w językach Tolkiena teksty, które pomagały promować akcję zakupienia domu Tolkiena w Oksfordzie). Ekipa filmu "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2" znalazła mnie dzięki "Wujkowi Google".

Ile czasu zajęło Ci stworzenie nowego języka do tego filmu?

Do współtworzenia tej dużej polskiej produkcji Netfilksa zostałem zaproszony ubiegłej zimy. W środku pandemii, w lutym tego roku spotkaliśmy się online z twórcami filmu - producentką kreatywną tego filmu oraz scenarzystką Mirellą Zaradkiewicz ("Zacisze", "W lesie dziś nie zaśnie nikt") oraz reżyserem Bartoszem Kowalskim ("Plac zabaw", "Moja wola", "W lesie dziś nie zaśnie nikt"), żeby omówić projekt, zastanowić się nad specyfiką filmowego conlangu i określić ramy czasowe tworzenia listy dialogowej. Już w marcu język był gotowy, sceny przetłumaczone oraz nagrane specjalne pliki dźwiękowe, które były wskazówką dla aktorów: Julii Wieniawy oraz Mateusza Więcławka. Oboje wywiązali się z zadania aktorskiego znakomicie. Zresztą ocenicie sami.

Czy było to trudne zadanie? Co było najtrudniejsze, a co najłatwiejsze?

Stworzony przeze mnie język nazywa się mhrask (dosł. 'mów!'). Tytuł filmu Netfliksa w mhrasku brzmi: "Zumhorro mruk bał a'hra dun", czyli 'W-lesie [= tutaj] tej-nocy nie zaśnie nikt'. Język filmowych mutantów tworzony był późnymi wieczorami, żeby nabrał odpowiedniego klimatu. Gasiłem światło, siadałem w głębokim fotelu i wpierw puszczałem wodze fantazji, a tworząc stopniowo fonologię, gramatykę i słownictwo byłem z każdym dialogiem coraz bardziej uzależniony od tego, co wcześniej nakreśliłem i obmyśliłem. Mhrask łączy w sobie ziemistość, oślizgłość, memłanie, dźwięki trzewi, okrucieństwo, realne Zło z pewną polską swojskością. Stąd system fonetyczny dostosowany jest do wymowy typowego mieszkańca ziem polskich (o ile problemu nie sprawia wymowa charakterystycznego dla tej mowy mrocznego mhr-). W końcu mutanci to połączenie złej Mocy spadłej z niebios, która wchodzi w polskie ciała, powodując ich mutację i zwyrodnienie. Leksyka opiera się dość często na wyrazach dźwiękonaśladowczych. Dzięki mojej bogatej wyobraźni i wiedzy lingwistycznej zadanie nie było aż takie trudne. Już pierwsza wersja języka mhrask została z entuzjazmem przyjęta przez twórców filmu. Im jednak dalej w listę dialogową, tym było mi trudniej, bo mniej działa wyobraźnia, a więcej narzucone przeze mnie reguły. Musiałem się ich konsekwentnie trzymać. Chodziło też o to, żeby język w każdym dialogu był swoisty, miał swój charakter. To było najtrudniejsze.

Jak miał brzmieć ten język?

Tak jak mówiłem, mhrask łączy w sobie ziemistość, oślizgłość, memłanie, dźwięki trzewi, okrucieństwo, realne Zło z pewną polską swojskością.

Czy łatwo się go wymawia?

Język mhrask wymyśliłem tak, żeby polscy aktorzy nie mieli problemów z wymową. Z tym że efekt końcowy, który najlepiej słychać, gdy na Netfliksie włączycie wersję angielską dźwięku z napisami (bo w polskiej wersji jest lektor), to też odpowiednia obróbka tonu i pogłosu dźwięku.

Czy brałeś też udział w nagrywaniu dialogów w Twoim języku do filmu?

Wysyłałem wszystkie dialogi w formie plików dźwiękowych. Oglądając film muszę powiedzieć, że aktorzy wywiązali się ze swojego zadania rewelacyjnie. Mówią jak urodzone potwory!