W 15. minucie rzeszowianie przeprowadzili pierwszą groźną akcję, która skończyła się niespodziewanie dla nich golem. Mówię niespodziewanie, bo winą za tę bramkę należy obarczyć bramkarza Zagłębia Kacpra Siutę, który po strzale Patryka Romanowskiego odbił piłkę wprost pod nogi Jana Silnego. Czech okazji z 5 metrów nie zmarnował.
W 22. minucie Siuta otrzymał jeszcze na domiar złego czerwoną kartkę, gdy sfaulował Kornela Rębisza. W miejsce Linusa Roonbera wszedł rezerwowy golkiper Mateusz Kos.
Odrobinę nadziei w szeregi gości wlał Emmanuel Agbor, który w 33. minucie ładnym strzałem w długi róg pokonał Jakuba Tetyka, stojącego na bramce Resovii. Był to jednak jedyny pozytywny akcent po stronie gości.
Tuż przed przerwą Resovia trójkową akcją rozpykała obrońców Zagłębia. Radosław Bąk zagrał do Gracjana Jarocha, ten wycofał na 23. metr do Mateusza Geńca, który ustalił wynik pierwszej połowy na 2:1 dla gości z Podkarpacia.
Druga część meczu zaczęła się spokojnie, jednak była to tylko cisza przed burzą. W 69. minucie Bartosz Grasza przedłużył głową wrzutkę z rzutu rożnego Jordana Jokla, którą na bramkę zamienił Radosław Bąk.
W 81. minucie kontra rzeszowian okazała się znów zabójcza. Adrian Małachowski asystował przy udanym strzale w długi róg Dawida Pieniążka.
W 88. minucie wynik ustalił jeszcze Dominik Banach i spotkanie (nareszcie) dobiegło końca. Jest to jedna z większych kompromitacji, jaką widział ten młody przecież stadion. Jeszcze dużo przed nim.
Na koniec wczorajszego dnia Zagłębie zajmowało bezpieczną, 10. pozycję z dorobkiem 3 punktów, bilansem bramkowym 3-6 i stratą punktu do zajmującego barażowe miejsce 6. Rekordu Bielsko-Biała. 5 sierpnia w ramach rundy wstępnej Pucharu Polski sosnowiczanie pojadą do Krakowa na mecz z Hutnikiem.

Może Cię zainteresować:
Sosnowiczan czy nie? Gierek – zanim został komunistą nr 1

Może Cię zainteresować: